Powoli staję na nogi. Hormony wróciły do normy, Zośka wyszła z burzliwego okresu noworodkowego, laktacja prawie unormowana , rytm dnia mniej więcej ustalony szkoda tylko że...no właśnie....w moim wieku waga już tak szybko nie spada.
Ba! Powiedziałabym nawet, że stanęła w miejscu. Dlatego powoli zaczynam się uruchamiać. Endomondo odżyło :)
Powrót do formy po cięciu cesarskim nie należy do najprostszych, ale o tym napiszę oddzielny post.
Dzisiaj przede wszystkim pochwalę się Naszym małym Cudem !!
Prace ogrodowe ograniczyłam do minimum.
Przygotowałam nowe miejsce na bylinową rabatę, zrobiłam porządki w warzywniku, przycięłam lawendę. Wszystko w ekspresowym tempie między karmieniami.
Szaro i buro jest teraz w naszym młodym ogrodzie. Już myślami krążę po wiosennych ogrodniczych nowościach , oj będzie się działo !!
W domu natomiast nastał czas ognia i ciepłych skarpet. Jako, że lubię zmiany w domowej aranżacji szybko wymościłam sobie jesienną miejscówkę do relaksu i karmienia Małej... oczywiście na wprost kominka :)
Ach ten czas....jeszcze przed chwilą włączyłam komputer a tu znowu nastała pora karmienia :)
ps. szaliki odświeżone ?? już nadszedł ich czas :)))
Do zobaczenia wkrótce !!
Dominika