Gdybym w dzieciństwie wiedziała, że tak polubię pracę w ziemi to już dawno zajmowałabym się uprawą różnych roślin na działce u rodziców lub w donicach na balkonie. Niestety (albo stety) o pewnych rzeczach dowiadujemy się czasami z opóźnieniem.
***
Wczoraj mimo niepogody przekopywałam skrzynki, usuwałam chwasty i tak sobie dumałam nad życiem. Cudowna praca dla ciała i ducha chociaż ostatecznie wietrzna i deszczowa aura przegoniła mnie do domu. Jeszcze zostało mi trochę pracy ale bez zbędnego pośpiechu, mam nadzieję, że do grudnia jeszcze trochę nadgonię. Wszyscy zapowiadają zimę stulecia ale powiem szczerze, że jakoś tego nie widzę :)
W kilku skrzyniach rosną poplony i chyba nie będę już ich przekopywać. Niech zostaną tak do wiosny.
Pozostałe (oczyszczone) skrzynie muszę jakoś zabezpieczyć i właśnie wymieniam spostrzeżenia z koleżanką ogrodniczką z instagrama. Jest opcja aby wyłożyć je kartonem a na wierzch nasypać skoszoną trawę lub liście. Co prawda ja liści nie mam bo moje drzewa zbyt małe, ale zawsze mogę wyjść na drogę coś tam nagrabić. Jedna skrzynka z jarmużem zostanie z nami do wiosny ale resztę muszę jakoś zaadoptować do zimy.
No właśnie. Jak u Was wyglądają takie przygotowania ? Tylko przekopujecie ziemię ? Nawozicie ?
Nic nie robicie ?
Nic nie robicie ?
Ja ciągle się uczę i testuję różne sposoby. Jestem ciekawa jak Wy podchodzicie do tego tematu.
Łysa ziemia to chyba najgorsza opcja jaka może być, chociaż na początku mojej przygody z warzywnikiem taką właśnie zostawiałam na kilka miesięcy.
Teraz wiem , że w eko uprawach trzeba jeszcze bardziej dbać o glebę bo warzywa nie wyrosną sobie zdrowe ot tak, czerpiąc energię z kosmosu. Dbanie o ziemię procentuje !