Trochę mi brakuje prac w ogrodzie , więc żeby zapewnić sobie minimum atrakcji na koniec sezonu wybrałam kilka czosnków ozdobnych, narcyzów i krokusów.
Najpierw spisałam w moim ogrodniczym notatniku co dokładnie zamówiłam, cebulki powyciągałam z torebek i posegregowałam. Gdy mój Prawie_mąż wrócił do domu czym prędzej czmychnęłam z aparatem w garści, żeby zdążyć przed ciemnością.
Miejsce już miałam upatrzone, chwyciłam tylko za widły żeby trochę ziemią wzruszyć, podsypałam garścią obornika granulowanego (genialny wynalazek) i przyszykowałam koszyczki. Czosnki i narcyzy zakopałam razem a krokusy kawałek dalej.
Jeśli dobrze się przyjmą i rozgoszczą w naszym ogrodzie to na wiosnę będziemy mieli ładny widok z kuchennego okna a ja będę mogła się Wam pochwalić dobrą inwestycją.
Miłego dnia życzę. Przede wszystkim słonecznego :)
Cebulki kojarzą mi się z tulipanami kt mama przez pocztę zamawiała :)
OdpowiedzUsuń