Przychodzi taki moment gdy ogrodnicza cierpliwość jest na skraju załamania.
Nie wiem czy pamiętacie te letnie temperatury pod koniec marca?
Wtedy też uradowana piękną aurą postanowiłam zrobić internetowe zakupy w szkółce bylin "nazwyniepodam" . Jako że miałam już przećwiczone w poprzednim sezonie rośliny tejże szkółki, to postanowiłam znowu zainwestować ciężko odłożone grosze w nowe kwioty.
No i jak na złość przesyłka przyszła dopiero po miesiącu (po kilku moich telefonicznych interwencja) akurat wtedy gdy temperatura na zewnątrz jest zerowa a ja nie mam najmniejszej ochoty marznąć w imię pięknych rabat!
Ooo!
Ps. A na dodatek kret skutecznie rujnuje cześć trawnika, której do tej pory nie tykał...
Nic innego ja założyć w miejscu kretowisk rabatkę :)
OdpowiedzUsuńTakie rozwiązanie mi pasuje :)
UsuńHahaha! Dobre! A ile pracy zaoszczędzisz ;)
UsuńNo właśnie już wkrótce będę przygotowywać nową rabatkę hehehehehe :) Kret nie dał mi wyboru ;p
Usuń