25.03.2018

Produkcja własnej rozsady - czyli wiosna panie sierżancie ;)

Witajcie Moi Drodzy.

Ja wiem, że mam niezłe tyły na blogu ale tak mnie życie pochłonęło, że idea "slow life" ładnie wygląda tylko na zdjęciach.

Powiem wprost - od początku marca nie robię nic innego jak tylko obmyślam co i w co posiać.

Dlaczego?

Bo nadszedł ten piękny moment aby zająć się na całego produkcją własnej rozsady.

Nie jest to zbyt trudne. Jedyne co musicie sprawdzić to czy Wasze okna skierowane są na południową stronę świata. Jeśli tak to macie piękne pole do popisu. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze nasion (polecam W.Legutko) , ziemi do produkcji rozsad (używam Substrala) , wody (odstanej kranówki) i plastikowych pojemników z dziurkami w dnie (idea zero waste).

To wszystko.

Kolejność działania chyba jest na tyle oczywista, że ją tutaj pominę ale zabawa dopiero się zaczyna.
Jeśli chcecie odnieść sukces powinniście pamiętać, że nasiona w pierwszej fazie potrzebują dużo wilgoci a gdy już pojawią się zielone elementy to musimy ofiarować im sporą dawkę słońca.

Później naszą powinnością jest codzienne doglądanie i podlewanie roślin.

Gdy przyjdzie moment, w którym sadzonka wypuści dwie pary liści właściwych (pierwsza para to liścienie i nie o nich mowa)  powinniśmy przesadzić ją do większego pojemnika.

Parę lat temu jako totalny amator kupowałam tylko i wyłącznie plastikowe pojemniki do produkcji rozsady natomiast z czasem nauczyłam się wykorzystywać każdy plastik, który pojawił się w kuchni.

Z własną rozsadą musimy się dobrze zaprzyjaźnić bo trochę z nami pomieszka. Jednak bez względu co produkujemy musimy pamiętać, że takich wychuchanych w domowych pieleszach roślin nie możemy od razu wystawić na powietrze.  Na jakieś dwa tygodnie przed tym momentem powinniśmy zacząć je hartować aby nabrały siły i mogły sprostać niełatwym warunkom atmosferycznym.
Wystawiamy na chwilę na świeże powietrze (oczywiście w cień i gdy temperatura jest na plusie) a z dnia na dzień wydłużamy czas aklimatyzacji.

Moja rozsada na tym etapie wygląda jak na zdjęciach poniżej. Za chwilę ilość doniczek dramatycznie wzrośnie bo przyjdzie moment pikowania i przesadzania. Mężu - kombinuj nowe regały do salonu ;)







Jeśli macie konta na instagramie to zapraszam Was do mnie bo tam chyba jestem najbardziej aktywna.

https://www.instagram.com/podmiejski_azyl/

Jeśli macie jakieś pytania do tego wpisu to nie wstydźcie się. Piszcie śmiało.
Ja natomiast obiecuję poprawę i więcej wpisów na blogu...a będzie o czym bo na kwiecień zaplanowałam niezłą rewolucję :D



3 komentarze:

  1. Ale to wszystko u Ciebie "idzie". Jestem ciekawa kolejnych wpisów (instagrama nie mam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mam kilka tematów w głowie więc będę pisać po nocach ;) Pozdrawiam

      Usuń
  2. U Ciebie pod oknem poustawiane tak jak i u mnie. Zaczęłam pikować pomidory i zrobiło się ciasno ;)

    OdpowiedzUsuń